piątek, 25 września 2015

...łatwiej byłoby...

...nauczyć kota miauczeć niż psa szczekać...

Właśnie takie wnioski wyciągnąłem obserwując ludzi na ulicy, w pracy, moich znajomych itp. Wszyscy tylko potrafią narzekać. Ale odwagę żeby podnieść głowę i powiedzieć co się myśli, odszczeknąć, wbrew innym, potrafić ugryźć...no to już wielka rzadkość. Wygodniej patrzeć i szemrać w tym tłumie przeżartym głosem poprzednich pokoleń, pokornie upokarzanych, cierpiących za nic, z boskiego wyroku, prawa, "bo taki los, przeznaczenie, karma"- zwał jak zwał. Tak ciężko solidarny podjąć trud i walczyć o lepsze jutro. Lepiej patriotycznie w milczeniu znosić baty, słuchać przywódców tak daremnych, obżartych własną słabością wspieraną podszeptem mądrzejszych i bardziej szczwanych doradców, którzy bez zbędnej odpowiedzialności w cieniu wystawianych marionetek dodają animuszu sprawom pozornym zgarniając śmietankę, układając się z wrogiem, okradając te szare robaki, te miauczące koty tak ciężko pracujące nad szarą karmą swego żywota. Takie z nas barany, co chodzą gdzie inni poszli, co robią to co reszta, co nie myślą, a zmyślają, co w duchu i modlitwie żarliwej na kolanach już będąc jeszcze niżej padają i mówią "że taki ich krzyż". Że tak ciężko o zmianę...i dalej myślisz że modlitwa pomoże? Że wypełnianie obywatelskim obowiązków w kraju przeżartym zepsuciem, okradzionym z godności i szacunku dla tych co dla niego zlegli w błocie i szumie armatnich kul dwóch zamieci i więcej co się przez zeń przetoczyły, wystarczy? Wystarczy byś przestał miauczeć a zaczął szczekać gdy na Ciebie plują? Zastanów się...bo to wciąż za mało, by wstać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz