wtorek, 28 kwietnia 2015

Gdybyśmy

"Gdybyśmy nic nie robili bylibyśmy nikim"

I są ludzie, którzy potrafią sprawić, że nikim będziemy. Ale jak się od nich uwolnić, jak się uniezależnić od nich. Wybieramy co destrukcyjne.

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Avath

Spragniony przygód
nazbyt dociekliwy
i niecierpliwy
stanąłem z życiem w konkury
by wyprzedzić czas
wciąż nienasycony
wiecznie?
Nie, nie wiecznie a trwale
zdumiony tym, że przegrywam stale
Zwolniłem więc tempo
lecz czas się nie cofnął,
zwiększył dystans tylko
a gdy chciałem ustać na złość mu w miejscu
coś poderwało mi nogi do dalszego biegu
ktoś trzymał za rękę
dodawał otuchy
miał mój cień
choć nie był mną
czułem go ciałem
i tak jak przygód wcześniej chciałem
tak teraz w tym biegu na przekór ustałem
by zdążyć się nasycić
moim cieniem

wtorek, 21 kwietnia 2015

Nibylandia




         Kto o niej nie słyszał? Kraina, która niby jest, niby jej nie ma… Mam takie wrażenie że stykam się z nią codziennie, baa..żyję w niej. Taka kraina, o której wciąż mówią starsi ludzie, Ci wszyscy, którzy wierzą w nią, że istnieje, bo za czasów ich dzieciństwa czy młodości, to pojawiła się potrzeba silnej wiary, nawet w coś co może istniało tylko teoretycznie. Ale wtedy naprawdę wydawało się pewne że trzeba za tą Nibylandię walczyć i nawet umierać. Zagubieni chłopcy z karabinami zamiast proc. Udział w zabawie honorowo obowiązkowy, kto nie weźmie udziału…sami wymierzą mu sprawiedliwość. Uciekać? Chować się? Po co, gdy tu była ziemia i dom i dorobek życia. Teraz dom jest wszędzie. Wyrośliśmy z korzeni, odcięliśmy się od przeszłości i już nie ma o co i po co podnosić głowy. Nibylandia pozostała we wspomnieniach naszych dziadków, poniekąd jeszcze rodziców i oczywiście w bajkach opowiadanych dzieciom przy okazji dobrego wychowania. Mówią, że trzeba nam wierzyć w Nibylandię. Jak wierzyć gdy do wiary nie ma podstaw? Potrzeba byłoby czegoś więcej… Wyobraźnia nie może przekraczać granic rozsądku. Nie ma Nibylandii, tak jak nie ma Zębowej Wróżki i Piaskowego Dziadka.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Kilka słów

            Człowiek się stara, nie unosi honorem, czysto pogrywa...poświęca czas, zainteresowanie, słucha, wręcz w myślach czyta, a tu... rozczarowanie. No taak... mówią "zjednaj sobie ludzi, bądź miły, uprzejmy, nie docinaj, nie obciążaj swoimi problemami i życiem (przecież ono i tak nikogo nie interesuje, nie jesteś ciekawym człowiekiem, więc nie bądź egoistą) ". Mówią nam wiele rzeczy. Mowa to cały ich świat. Tonięcie w słowach. A o co tak naprawdę się rozchodzi? A o to, że wszyscy mają Ciebie i Twoje wspaniałe życie gdzieś gdzie nie dociera światło (by nie powiedzieć wulgarnie gdzie)... Starasz się, zabiegasz, ale nikt tego nie docenia, nikt nie patrzy na Ciebie z zainteresowaniem, tylko nudą. Bo przecież Twoje życie nie może być ciekawsze niż jego! Najbardziej to szkoda tego czasu... na osoby, które nie warto zaszczycić minutą. Lepiej przeczytać dobrą książkę niż nurzać się w głębinach zawiłości relacji międzyludzkich. Korzystniej jest nauczyć się czegoś pożytecznego ( szydełkowanie, wyplatanie wiklinowych koszy ) niż patrzeć ze zrozumieniem na drugiego człowieka.

piątek, 10 kwietnia 2015

Przerwane wątki

           Najlepiej byłoby wrócić do początku, gdy jeszcze nic się nie postanowiło, gdy drzwi nowych wyzwań i możliwości pozostawały otwarte. Za późno. Maszyna ruszyła. My ruszyliśmy. I drzwi kolejne zatrzasnęły się za nami. Tak jak gdybyś stał po środku okrągłego pokoju, w którym są same otwarte drzwi- wybierasz i przechodzisz przez tylko jedne z nich, nie możesz przejść w tym samym czasie przez inne. I znów trafiasz do kolejnego takiego pokoju. Lecz drzwi jest już mniej, wybierasz kolejne. I za każdym razem tak samo. Aż pozostanie już tylko prosta droga. Możliwości kurczą się. Zaczynasz żałować i zastanawiać czy wracać. Ale pamiętaj, że niektóre drzwi były otwarte tylko w tej jednej chwili. Nie masz powrotu. Chciałbym teraz przejść przez takie drzwi, by nie było żalu, bo może za nimi jest coś niespodziewanego. A warto podjąć nieprzewidywalne. Przecież to nie melodia, która należy skończyć, bo ostatni fałszywy ton nie chce przebrzmieć. Wrasta w uszy. Nie, melodia musi być skończona... Ten wieczny niedosyt. 

         Lubię słowa... Ale są one zdradliwe. Nie chcą słuchać, nie chcą wyrażać, pozostawiają mnóstwo niedopowiedzeń. Szczegóły, tak  przecież ważne. Słowa- potrafią przepraszać, przeinaczone zadają kłam, prawdziwe zadają ból, rodzą rozczarowania i nadzieje. Wyrażają uczucia?- nie, uczucia to abstrakcja, można słowami je nazwać, ale nie wyrazić. Można nimi oszukać, manipulować. Słowa, to niebezpieczna broń.

piątek, 3 kwietnia 2015

Decyzje

Szkoda, że nie można wrócić do czasów gdy jedyną decyzją jaką trzeba było podjąć był wybór cukierka. I, że żal z powodu złego wyboru nie trwa teraz tak krótko, jak długo pozostawał smak naszej "decyzji" w ustach...

środa, 1 kwietnia 2015

Polowanie



      Mężczyzna czyhający na niewieście serce (o ile to o serce się rozchodzi) jest jak lew polujący na sawannie, na nieświadomą niczego, pozornie- tylko pozornie, zebrę. Wyobraźmy sobie tę sytuację. Sawanna. Żar lejący się z nieba. Niskie krzewy, gdzieniegdzie przewrotny baobab, gdzieniegdzie akacja. Wśród wysokich traw- on. Samiec alfa, przedstawiciel swojego stada. Dokona teraz rytualnego podboju, który zapewni mu pozycję w stadzie i prestiż. Napuszony i dumny. Powinien ryczeń, ale nie chce spłoszyć swojej zwierzyny. Czeka więc aż zwierzyna zaspokoi głód, pragnienie (w cywilizowanych warunkach postawił, by jej drinka, ale po co przepłacać, niech sama zaspokoi pragnienie) będzie jej ciężej uciekać. A daje mu to czas na przemyślenie ataku (kilka zagrań, jakiś komplement, przedstawienie się „Joanna, Jo Andrzej”, wymiana telefonu „Nokia-Samsung”). Zebra zaś niby to nie widzi, niby to skubie tą trawę, niby tam chlipie wodę, ale tu patrzy, tam zerknie, już ta woda ostrożnie, żeby się nie pochlapać ( już tylko sałatkę, bez mięsa zamawia, żeby nie widział jak się obżera), bada teren, w którą stronę można uciekać, już wie, że coś się szykuje (jeszcze tylko dyskretnie poprawi szminkę, w widelcu zobaczy czy się nie rozmazała, powierci na krześle, żeby zafalowały lekko jej atrybuty kobiecości, gotowe). Zebra zrywa się do biegu, galopuje. Lew szybko skacze za nią. I tak pędzą. Zebra osiąga przewagę, co nie jest trudne zważywszy na to, że ma zgrabne, wysmukłe nogi i świetnie wybadała teren. Lew łapie zadyszkę, ale jeszcze próbuje biec. Zebra nie daje mu jednak szans. Wręcz bawi się z nim. Jednakowoż stary wyga ma jeszcze jeden wybieg. Zebra igra z lwem, zwalnia, zmniejsza dystans. Kusi bardzo i lew ni stąd ni zowąd resztką sił skaczę i… zdobywa co chciał. Tak kobieta bawi, nęci, kręci faceta. Tu zatrzepocze rzęsami, to spódnice podciągnie, kolanko pokaże, to znów, dekolt opuści. Jednak to mężczyzna, ten niedoceniony, pewny siebie samiec alfa, swoim testosteronem przechyli szalę. Spytacie- jak? Sięgnie po swoją najgroźniejszą broń- kły myślicie? Nie, nie, nie.. portfel. A mianowicie jego zawartość i ostatecznie po kilku kolejkach, gdy niskim głosem powie jej na ucho „chodźmy do mnie”- ona- tak, ta płochliwa zebra okaże swoją naturę i… sami wiecie jak to się skończy. Szeroko rozumianą konsumpcją.