Najlepiej byłoby wrócić do początku, gdy jeszcze nic się nie postanowiło, gdy drzwi nowych wyzwań i możliwości pozostawały otwarte. Za późno. Maszyna ruszyła. My ruszyliśmy. I drzwi kolejne zatrzasnęły się za nami. Tak jak gdybyś stał po środku okrągłego pokoju, w którym są same otwarte drzwi- wybierasz i przechodzisz przez tylko jedne z nich, nie możesz przejść w tym samym czasie przez inne. I znów trafiasz do kolejnego takiego pokoju. Lecz drzwi jest już mniej, wybierasz kolejne. I za każdym razem tak samo. Aż pozostanie już tylko prosta droga. Możliwości kurczą się. Zaczynasz żałować i zastanawiać czy wracać. Ale pamiętaj, że niektóre drzwi były otwarte tylko w tej jednej chwili. Nie masz powrotu. Chciałbym teraz przejść przez takie drzwi, by nie było żalu, bo może za nimi jest coś niespodziewanego. A warto podjąć nieprzewidywalne. Przecież to nie melodia, która należy skończyć, bo ostatni fałszywy ton nie chce przebrzmieć. Wrasta w uszy. Nie, melodia musi być skończona... Ten wieczny niedosyt.
Lubię słowa... Ale są one zdradliwe. Nie chcą słuchać, nie chcą wyrażać, pozostawiają mnóstwo niedopowiedzeń. Szczegóły, tak przecież ważne. Słowa- potrafią przepraszać, przeinaczone zadają kłam, prawdziwe zadają ból, rodzą rozczarowania i nadzieje. Wyrażają uczucia?- nie, uczucia to abstrakcja, można słowami je nazwać, ale nie wyrazić. Można nimi oszukać, manipulować. Słowa, to niebezpieczna broń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz