Kto
o niej nie słyszał? Kraina, która niby jest, niby jej nie ma… Mam takie
wrażenie że stykam się z nią codziennie, baa..żyję w niej. Taka kraina, o
której wciąż mówią starsi ludzie, Ci wszyscy, którzy wierzą w nią, że istnieje,
bo za czasów ich dzieciństwa czy młodości, to pojawiła się potrzeba silnej
wiary, nawet w coś co może istniało tylko teoretycznie. Ale wtedy naprawdę
wydawało się pewne że trzeba za tą Nibylandię walczyć i nawet umierać.
Zagubieni chłopcy z karabinami zamiast proc. Udział w zabawie honorowo
obowiązkowy, kto nie weźmie udziału…sami wymierzą mu sprawiedliwość. Uciekać?
Chować się? Po co, gdy tu była ziemia i dom i dorobek życia. Teraz dom jest
wszędzie. Wyrośliśmy z korzeni, odcięliśmy się od przeszłości i już nie ma o co
i po co podnosić głowy. Nibylandia pozostała we wspomnieniach naszych dziadków,
poniekąd jeszcze rodziców i oczywiście w bajkach opowiadanych dzieciom przy
okazji dobrego wychowania. Mówią, że trzeba nam wierzyć w Nibylandię. Jak wierzyć
gdy do wiary nie ma podstaw? Potrzeba byłoby czegoś więcej… Wyobraźnia nie może
przekraczać granic rozsądku. Nie ma Nibylandii, tak jak nie ma Zębowej Wróżki i
Piaskowego Dziadka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz