Avath,
AD MMXIV
Czy
znajdzie się kto na tyle odważny,
By
nie patrząc pod nogi raz spojrzeć w gwiazdy?
..spojrzałbym,
ale pewnie zaraz leżałbym jak długi na tym chodniku gdzie nikt nigdy nie
chodzi, tylko ja tu raz za czas się znajdę. Dobra, nie oszukujmy się..
codziennie, idę tym samym chodnikiem, między tymi samymi blokami, które
niektórzy nazywają domem, a które są tylko marnym wytworem ludzkiej sztuki
budowlanej, myśli technicznej, zwał jak zwał, dla mnie to klatka, więzienie,
sąsiad zza ściany, który w trzech wulgarnych słowach potrafi opisać swój dzień,
system polityczny, pogodę i zmiany klimatu. Przynajmniej wiecie gdzie mieszkam-
osiedle Bez Widoków 6/67. Czasem dywaguje nad tym czy czasem nr mieszkania nie powinien wyglądać tak:
6/66, bo mój „dom” to istne piekło. Wszyscy zachowując pozory tolerancji,
atmosferę rodzinnego ciepła zmieniają
mój stosunek do instytucji rodzina. A ja.. jestem Stefan. Wtórny
analfabeta, grafoman, niespełniony poeta, dziennikarz, władca słów, uwodziciel-
styl mucha na lep. Upośledzony uczuciowo, nadwrażliwy, odrealniony,
problematyczny, małostkowy, kochający na zabój, nieukrywający niczego- co z
oczu to z serca, nienawidzący rzeczywistości, chłamu piśmienniczego, i całego
tego gówna co się światem zowie. Jestem sobą! No..wreszcie ktoś to zrozumie,
moje zawiłe plądrowanie własnego umysłu, niezdolność do nie marzycielstwa,
stąpania po ziemi, WIECZNEGO nieudawania, szczerości, zmienności wyznań- lecę
gdzie wiatr zawieje, poglądów- których tylko krowa podobno nie zmienia. Jestem
bo być muszę, a gdyby mnie nie było, to bym się nie pogniewał, i nikt by nie
zauważył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz